Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zagadka morderstwa w Niegardowie wciąż nierozwiązana

Redakcja
Teresa Ć. została zabita w domu swojej matki Heleny Ł. w Niegardowie. Zwłoki matki znaleziono w szopie obok
Teresa Ć. została zabita w domu swojej matki Heleny Ł. w Niegardowie. Zwłoki matki znaleziono w szopie obok Michał Ostałowski
"Wielki, pochylony misio, z reklamówką w ręku" - tak opisuje emerytowanego kapitana SB Seweryna N. była podwładna. Czy mężczyzna, który się powiesił, wcześniej zabił 83-letnią szwagierkę Helenę i jej 59-letnią córkę Teresę w Niegardowie? W tę jedną z hipotez śledczych nie mogą uwierzyć sąsiedzi ani współpracownicy Seweryna N. - pisze Marta Paluch

Czytaj także: Kraków: student rzucił się na studenta z... bagnetem

Koń zaprzężony do pługa powoli wspina się na pagórek. Nieco dalej dzieciaki zbierają kapustę. Na horyzoncie pofalowanych pól majaczą topole. - Trudno sobie wyobrazić, że właśnie u nas taka tragedia się zdarzyła - mówi Dorota Trafiał, sąsiadka zamordowanej pani Heleny, grzejąc się w słońcu na tarasie swojego domu.

Cicha tragedia
W niewielkich budkach, na tyłach szarego domku pani Heleny w Niegardowie, jeszcze niedawno gniotły się króliki. Teraz dorosłe zostały zabite, młode gdzieś przeniesiono. Tylko one były świadkami koszmaru, jaki wydarzył się w tym domu w niedzielę 30 sierpnia.

W poniedziałek zakrwawione zwłoki pani Teresy znalazł tutaj jej mąż. W szopie obok budek królików leżała jej matka Helena. Miała roztrzaskaną głowę, prawdopodobnie obuchem siekiery.

W poniedziałek, gdy policjanci badali miejsce zbrodni, dowiedzieli się, że na klatce swojego mieszkania w Proszowicach powiesił się Seweryn N., 67-letni szwagier pani Heleny. Wszystko wskazuje na to, że do Proszowic dojechał z Niegardowa, gdzie hodował króliki i pomagał pani Helenie i jej córce. Policjanci i śledczy podejrzewają go o mord, choć zaznaczają, że nie jest to jedyna hipoteza.

Matka i córka
Teresa Ł. mieszkała w Niegardowie od lat. Ubierała całą wieś. - Płaszcze piękne szyła, ubrania do komunii. A mojej mamie sukienki - opowiada Dorota Trafiał. Jak była pilna potrzeba, to nawet po nocy maszynę wyciągała, przerabiała szkolne fartuszki. Dzieci, jak to dzieci, przypominały sobie o sprawie 31 sierpnia. A i pani Helena, mimo ośmiu krzyżyków na karku, nadal szyła.

- Fajna kobiecina była - żałuje pani Dorota. Jeszcze w latach 80. ludzie schodzili się do pani Heleny, bo jako pierwsza we wsi miała telefon. Nigdy nikomu nie odmówiła przysługi. Pieniędzy od nikogo za to nie chciała.

- To był taki dobry człowiek - mówi ich krewna, mieszkająca po sąsiedzku w Niegardowie. - Ile razy Teresa i Helena dziecka mi pilnowały, dawały mu obiad, gdy byłam w pracy - dodaje. Ostatnio staruszkę wiek przygiął do ziemi, trudno jej było zajmować się ogrodem. Tym trudniej, że opuścił ją mąż, Mieczysław.

Miał kłopoty z ciśnieniem. Pewnego dnia 1999 roku wyszedł w pole. I jak na złość, zapomniał wziąć swoich tabletek. Kilka godzin później sąsiedzi zauważyli, że jego koń bez ruchu na polu stoi. - Koń nie pójdzie nigdzie sam, on po prostu przy panu Mieczysławie stał i czekał - ciągnie pani Dorota.
Mąż pani Heleny leżał kilka godzin na polu. Zmarł na nadciśnienie. Od tej pory córka Teresa często jeździła do matki.

Teresa Ć. wychowała się w Niegardowie, ale potem przeprowadziła się do Słomnik, gdzie mieszkała z mężem. - Pamiętam też, że piekła wspaniałe ciasta. Serniki, miodowniki, takie z orzechami - wspomina krewna zabitych.

Córka pani Heleny lekko nie miała. Pokonała ciężką chorobę i musiała stanąć na nogi. Była matce potrzebna. Jej druga córka, Celina, mieszka daleko, w USA. Pani Teresa kosiła więc mamie trawę, pomagała hodować kilka kur i kaczek. Często pomagał jej w tym Seweryn N., który miał domek tuż obok. - A to patyków im narąbał, a to węgla przyniósł, w polu pomógł, jak było trzeba - mówi Dorota Trafiał. - One go za to na obiad wołały, bo chłop przecież jak się tymi królikami zajmował, to nie miał czasu nic ugotować. Pomagali sobie, jak to w rodzinie - dodaje.

Dobry esbek
Seweryn N. był emerytem. Wcześniej pracował w proszowickiej komendzie milicji z ramienia SB. Odszedł w latach 80. - Złoty człowiek. Czasem do szefa z MO się nie szło, tylko do niego, chociaż był z bezpieki - mówi pani Czesława, była milicjantka, która pracowała z N. kilka lat. - Zawsze przez komendę na to swoje drugie pięterko cichutko wchodził. Był taki łagodny. Nie słyszałam, żeby komuś krzywdę zrobił. To już prędzej ja bym mogła - dodaje.

- Wielki taki był - ze dwa metry, potężny, ale misio. Zawsze pochylony, w ręku reklamówka, a w niej jakieś kanapki. On z nimi do tego swojego Niegardowa często jeździł, jeszcze kiedy pracował na komendzie - dodaje pani Marta, podwładna Seweryna N. - Był bardzo spokojny. I lubił, żeby robota była sumiennie i skrupulatnie zrobiona. Więc czasem, jak go wkurzyliśmy, to owszem, k... poleciała, ale szybko mu przechodziło. Nie był nigdy agresywny - dodaje.

Pani Czesława pamięta, jak razem z paczką z milicji jeździli do Seweryna - już emeryta, do Niegardowa. Uśmiecha się na to wspomnienie. Ostatni raz widziała go trzy miesiące przed tragiczną śmiercią. - Usiedliśmy na ławeczce na osiedlu. Beształ mnie jak zwykle, żebym nie paliła. Pogadaliśmy. Nic nie wskazywało na to, że się zmienił, czy stał się nerwowy. Był dokładnie taki jak go zapamiętałam z pracy - dodaje pani Czesława. - Że on to morderstwo popełnił? Matko Boska Częstochowska! Nie wierzę - mówi pani Czesława.

Ludzie na os. Partyzantów, gdzie mieszkał Seweryn N., mówili, że ostatnio miał problemy "z nerwami". Zaznaczają jednak, że to plotki. Nikt tego nie potwierdza. Tak samo nikt z naszych rozmówców nie zauważył zmian w jego zachowaniu.

Pani Marta widziała Seweryna miesiąc przed śmiercią, na dworcu. - Palił i skarżył się: rzucić nie mogę. Żartował też, że dużego fiata sobie wyremontował, taki zabytek. Śmialiśmy się, był w dobrym humorze. Nie sprawiał wrażenia, że życie go nie rajcuje. Gdy się dowiedziałam, że popełnił samobójstwo, byłam w szoku - opowiada kobieta. - Potem wsiedliśmy - ja do jednego busa, on do drugiego i tyle go widziałam.

Najbardziej dzieci żal
Nie tylko byli współpracownicy nie zauważyli zmian w jego zachowaniu.
- Do końca był bardzo uczynny. Płacił u mnie za panią Helenę podatek gruntowy - opowiada sołtys Niegardowa, Wiesław Kaliniak. - Razem marchewkę pielili, siali, wzorcowa rodzina - sumuje. Nie wierzy, że to N. zabił kobiety. - Nic nie wskazywało na konflikt między nimi - dodaje.

Nawet rodzina zamordowanej pani Heleny i jej córki (która jest też dalszą rodziną Seweryna N.) nie wierzy w jego winę. - Nie mogę o nim powiedzieć złego słowa - mówi mieszkająca po sąsiedzku krewna pani Heleny. - Pomagał ciotce, innym ludziom też. W końcu milicjant, znał się na dokumentach, procedurach - mówi. Nie pamięta zatargów między nim a Heleną i Teresą.

- Ostatnio może był trochę nerwowy, ale to dlatego, że - jak mówił - jakieś auto na posesji w Niegardowie mu parkuje. Bał się kradzieży. Może rzeczywiście jakieś auto tam było? - domniemywa krewna.

Przyznaje, że od czasu tragedii często bywa u nich córka Seweryna N. - Zaprosiłyśmy ją. Paradoksalnie, ta tragedia zbliżyła naszą rodzinę, bo wcześniej nie miała czasu przyjeżdżać - tłumaczy.
- Strasznie mi jest żal jej i dzieci. Zresztą po obu stronach są tutaj dzieci. Teresa też miała synów. Wszyscy cierpią - dodaje.

Jak mówią sąsiedzi, w Proszowicach na osiedlu N., żonie esbeka ani jego dzieciom nikt nie robi przykrości. - Normalnie dzień dobry mówimy. Nie wierzymy, że on winny. A jeśli nawet, to po co tę biedną żonę dobijać? - mówi jedna z sąsiadek.

Krewni pani Heleny z Niegardowa też nie wierzą w winę Seweryna. W nocy się zamykają na cztery spusty. - Bo skoro to nie on, to morderca jest na wolności - tłumaczą. Czy tak jest, okaże się, gdy nowohucka prokuratura zbada i zinterpretuje ślady z miejsca zbrodni. To zaś może potrwać jeszcze kilka miesięcy.

Wybierz prezydenta Krakowa.**Oddaj głos już dziś**

Zobacz co mają do powiedzenia krakowianom**kandydaci na prezydenta**

Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Wejdź na**kryminalnamalopolska.pl**

60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na**www.szumowski.eu **

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na proszowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto