Koń zginął w wypadku, do którego doszło w czwartek o godz. 22 w Jakubowicach (pow. proszowicki). Pijany woźnica (2 promile w wydychanym powietrzu) zjechał dorożką na lewy pas drogi Proszowice - Nowe Brzesko. Uderzył w niego opel astra. Kierowca samochodu zginął. Woźnicy dorożki nic się nie stało, trzeźwieje na komendzie.
- W czwartek, tuż po wypadku, zadzwoniliśmy do lekarza weterynarii, by zawiadomić go o konieczności zabrania konia - mówi podinsp. Stanisław Pawlikiewicz, naczelnik wydziału kryminalnego w proszowickiej policji. - Miał uzgodnić z firmą Saria, która utylizuje padlinę, że zostanie ona usunięta - dodaje Pawlikiewicz.
Tymczasem przez cały piątek zbulwersowani kierowcy stawali na poboczu uczęszczanej drogi i wytrzeszczali oczy. - Koń nawet nie był przykryty, a smród rozkładających się w upale zwłok - straszny - opowiada Katarzyna Michalska, mieszkanka Jakubowic. - Dopiero o godz. 14.30 miejscowi chłopcy przykryli zwierzę plandeką - dodaje kobieta.
Proszowiccy urzędnicy do godz. 14 nie uzgodnili, kto ma się zająć koniem. - Moi pracownicy rozmawiali chyba ze starostwem. Koń był nieubezpieczony, jego właściciel w areszcie, więc nie wiadomo było, kto ma zapłacić za utylizację - mówi Danuta Migas, skarbnik gminy Proszowice. - O godz. 14 zdecydowaliśmy się zapłacić 1 tys. zł, wysłaliśmy faks do firmy Saria - dodaje urzędniczka.
Martwy koń miał został usunięty z pobocza drogi przed godz. 16. Jednak jeszcze o godzinie 17.30, jak informowali nas mieszkańcy Jakubowic, nadal leżał przy drodze. Został zabrany dopiero około godz. 18.
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?